Moje ciało jest całkowicie neutralne.
Jestem Synem Boga. Jakże mógłbym być jednocześnie czymś innym? Czyż Bóg stworzył śmiertelnych i zdolnych do zepsucia? Jakiż użytek mógłby mieć umiłowany Syn Boga z tego, co musi umrzeć? A jednak to, co neutralne, nie postrzega śmierci, ponieważ nie ma tam myśli o śmierci ani kpiny z miłości. Neutralność danej rzeczy chroni ją, dopóki jest ona użyteczna. A potem, gdy już nie ma dla niej żadnego celu, jest odkładana na bok. Nie jest chora, stara, ani zraniona. Jest tylko bezużyteczna, niepotrzebna i zostaje odrzucona. Niechaj więc dziś nie postrzegam w ciele niczego więcej niż tylko coś odpowiedniego aby służyć i służyć przez jakiś czas i co jest uznawane za użyteczne dopóki może służyć, a potem jest zastępowane przez większe dobro.
Moje ciało, Ojcze, nie jest Twoim Synem. A to, co nie jest stworzone, nie może być ani grzeszne, ani bezgrzeszne, ani dobre, ani złe. Niechaj więc użyję tego snu by wspomógł Twój plan naszego przebudzenia ze wszystkich snów, jakie wytworzyliśmy.