To tylko świadomość ciała sprawia, że miłość wydaje się być ograniczonA. Dzieje się tak, ponieważ ciało jest ograniczeniem dla miłości. Wiara w ograniczoną miłość była początkiem ciała a zostało ono wytworzone po to, aby ograniczać nieograniczone. Nie myśl że jest to tylko przenośnia, ponieważ ciało zostało wytworzone dlatego, żeby ograniczyć ciebie. Bo czyż ty, który widzisz siebie w ciele, możesz znać siebie jako ideę? Wszystko co rozpoznajesz utożsamiasz z czymś zewnętrznym, istniejącym poza sobą. Nie umiesz pomyśleć nawet o Bogu bez ciała, lub bez jakiejś innej formy, którą myślisz że rozpoznajesz.
Ciało nie może wiedzieć. I dopóki ograniczasz swoją świadomość do jego małych odczuć zmysłowych, nie będziesz widział wspaniałości, która cię otacza. Bóg nie może wejść do ciała, ani też ty nie możesz połączyć się poprzez ciało z Bogiem. Ograniczenia nałożone na miłość zawsze wydają się nie dopuszczać Boga do ciebie i trzymać cię z dala od Niego. Ciało jest maleńkim ogrodzeniem wokół pewnej niewielkiej części wspaniałej i całkowitej idei. Nakreśla ono nieskończenie małe koło, wokół bardzo małej części Nieba odczepionej od całości, ogłaszając że wewnątrz tego koła jest twoje królestwo, gdzie Bóg nie może wejść.
Wewnątrz tego królestwa rządzi ego i rządzi okrutnie. I aby bronić tej małej drobinki kurzu, ego proponuje tobie abyś walczył przeciw wszechświatowi. Ten fragment twojego umysłu jest tak znikomą jego częścią, że gdybyś tylko mógł zrozumieć i docenić całość, zobaczyłbyś natychmiast że jest on tak mały, jak najmniejszy promień słoneczny w stosunku do całego słońca, lub jak najsłabsza fala na powierzchni oceanu. W swej niesamowitej arogancji, ten malutki promień zdecydował, że jest słońcem - ta prawie niezauważalna fala ogłosiła siebie oceanem. Pomyśl, jak samotna i przerażona jest ta mała myśl, ta znikoma iluzja utrzymująca siebie w oddzieleniu, z dala od wszechświata. Słońce stało się „wrogiem” dla swego promienia, który myśli że ono chce go pożreć, a ocean przeraża małą falę bojącą się, że ją połknie.
Jednakże ani słońce ani ocean nie są nawet świadome tych wszystkich dziwnych i bezsensownych działań. One tylko trwają, nieświadome że wywołują strach i są nienawidzone przez jakąś znikomą część ich samych. Jednak nie dopuszczą do utraty nawet tej małej części, bowiem nie mogłaby ona przetrwać poza nimi. I to co myśli ta drobinka, w żaden sposób nie zmienia całkowitej zależności jej istnienia od swojego źródła. Cała jej egzystencja ciągle pozostaje w nieskończonej całości. Bez słońca, promień słoneczny przestałby istnieć, a fala bez oceanu byłaby również nie do pomyślenia.
Taka dziwna jest sytuacja tych, którzy wydają się przebywać w świecie zamieszkiwanym przez ciała. Każde ciało wydaje się mieścić oddzielny umysł, odłączoną myśl żyjącą samotnie i w żaden sposób nie połączoną z Boską Myślą, przez którą została stworzona. Każdy drobny fragment wydaje się być samowystarczalny, potrzebując jednak z określonych powodów innego fragmentu, lecz zupełnie niezależny we wszystkim od swego jedynego Stwórcy - niepotrzebujący całości, aby nadała mu jakiekolwiek znaczenie, bo sam z siebie nie ma żadnego znaczenia. Ani nie ma on też żadnego oddzielnego życia, które istniałoby samo z siebie.
Podobnie jak słońce i ocean, twa Jaźń trwa nie zważając na to, że ta malutka część uważa siebie za ciebie. Nie jest ona jednak zagubiona i nie brakuje jej w Całości - jeśli naprawdę byłaby oddzielona, nie mogłaby istnieć, ani Całość nie byłaby bez niej cała. Królestwo ego, rządzone przez ideę oddzielenia od reszty, wcale nie jest oddzielone, ani też nie otacza go żadne ogrodzenie, które uniemożliwiałoby połączenie się z resztą i utrzymywałoby w oddzieleniu od swego Stwórcy. Ten mały aspekt całości wcale nie różni się od całości, będąc jej kontynuacją i pozostając z nią w jedności. Ta drobinka nie prowadzi też żadnego oddzielonego życia, ponieważ jej życie jest jednością, w której jej byt został wykreowany.
Nie uznawaj tego małego, odgrodzonego aspektu, za siebie samego. Słońce i ocean są niczym w porównaniu z tym, czym ty jesteś. Promień słońca lśni tylko w świetle słonecznym, a fala tańczy gdy spoczywa w oceanie. Jednakże ani słońce, ani ocean nie mają takiej mocy, jaka spoczywa w tobie. Czy chcesz pozostawać żałosnym królem w swoim maleńkim królestwie, zgorzkniałym władcą wszystkiego na co spogląda i co ocenia, który przyglądając się nicości, byłby gotów umrzeć aby jej bronić? Ta mała jaźń nie jest twym królestwem. Wspaniała całość, sklepiona wysoko ponad nią i otaczająca ją z miłością, ofiarowuje całe swe szczęście i głębokie zadowolenie każdej swej części. Ten mały aspekt, który myślisz że oddzieliłeś, nie stanowi wyjątku.
Miłość nie zna ciał i sięga do wszystkiego co zostało stworzone na jej podobieństwo. Całkowity brak ograniczeń miłości, jest sensem jej istnienia. Miłość jest całkowicie bezstronna w dawaniu, obejmując to co daje tylko po to, aby to chronić i utrzymywać całkowitym. Spójrz jak mało masz w swoim malutkim królestwie! Czyż nie powinieneś więc wezwać miłość, aby do niego przybyła? Spójrz na pustynię, która stanowi twoje małe królestwo – suchą i nieproduktywną, wypaloną przez słońce i pozbawioną radości. I uświadom sobie jak dużo życia i radości miłość wniosłaby do niego stamtąd skąd pochodzi i gdzie chce powrócić wraz z tobą.
Twoje małe królestwo otacza Myśl Boga, czekając przy barierze którą zbudowałeś, na to by mogła wejść do środka i opromienić jałową ziemię. Zobacz, jak wszędzie wokół wyrasta życie! Pustynia staje się zielonym ogrodem, rozległym i cichym, oferując odpoczynek tym którzy zgubili drogę i błądzą w tumanach kurzu. Daj im miejsce schronienia, przygotowane dla nich przez miłość, tam gdzie niegdyś była pustynia. A każdy, kogo tam zaprosisz, przyniesie tam ze sobą dla ciebie miłość z Nieba. Każdy wchodzi do tego świętego miejsca pojedynczo, jeden po drugim, ale nie odejdą samotni, tak jak przybyli. Miłość, którą ze sobą przynieśli, pozostanie z nimi, tak jak pozostanie z tobą. I pod jej dobroczynnym wpływem twój mały ogród będzie rozrastać się i sięgnie ku każdemu, kto jest spragniony żywej wody, ale który był zbyt znużony, aby kontynuować swą wędrówkę samotnie.
Wyjdź i znajdź ich, ponieważ oni przynoszą twoją Jaźń wraz ze sobą. I prowadź ich delikatnie do swego cichego ogrodu i przyjmij tam ich błogosławieństwo. W ten sposób Twój Ogród będzie się rozrastał i rozciągnie się przez pustynię, nie pozostawiając żadnych samotnych, małych królestw zamkniętymi na klucz przed miłością i nie pozostawiając ciebie uwięzionym wewnątrz. I rozpoznasz siebie i zobaczysz jak twój mały ogród zostaje łagodnie przekształcony w Królestwo Niebieskie, z jaśniejącą nad nim Miłością swego Stwórcy.
Święta chwila jest zaproszeniem dla miłości, aby weszła do twojego ponurego i smutnego królestwa i przekształciła je w ogród pokoju i serdecznych powitań. Odpowiedź miłości jest nieunikniona.
Miłość przyjdzie, ponieważ ty przybyłeś bez swego ciała i nie ustanowiłeś żadnych barier, które przeszkadzałyby w jej radosnym przyjściu. W świętej chwili prosisz miłość tylko o to samo, co ona oferuje każdemu, o nic więcej ani o nic mniej. Prosząc o wszystko, dostaniesz wszystko. I twoja świetlista Jaźń zaniesie prosto do Nieba ten malutki aspekt, który próbowałeś ukryć przed Niebem. Żadna część miłości nie wzywa całości na próżno. Żaden Syn Boga nie pozostaje na zewnątrz Swego Ojcostwa.
Bądź pewien, że miłość wkroczyła do twojego szczególnego związku i wkroczyła tam w pełni na twą słabą prośbę. Jednak nie uświadamiasz sobie jeszcze, że ona nadeszła, dlatego że jeszcze nie pozwoliłeś odejść wszystkim barierom, którymi odgradzasz się od bliźniego. Lecz ani ty, ani on nie zdołacie zaprosić miłości oddzielnie. Nie możesz znać Boga sam, tak jak Bóg nie może znać ciebie bez twego bliźniego. Ale razem nie możecie być nieświadomi miłości, tak samo jak miłość nie może nie znać was, lub nie rozpoznać w was siebie.
Osiągnąłeś kres pradawnej podróży, ale nie zdając sobie sprawy z tego, że ona już się skończyła. Jesteś jednak wyczerpany i zmęczony, a kurz pustyni wydaje się wciąż zasłaniać tobie oczy, uniemożliwiając widzenie. Jednak Ten którego powitałeś, przychodzi do ciebie i chce ciebie powitać. On czekał długo, aby ofiarować tobie to powitanie. Przyjmij je teraz od Niego, ponieważ On chce, abyś Go znał. Tylko mała ściana kurzu utrzymuje się jeszcze pomiędzy tobą i bliźnim. Dmuchnij na nią lekko z radosnym śmiechem i ona opadnie. I wstąp do ogrodu, który miłość przygotowała dla was obu.