Bez przyczyny nie może być skutków, ale również jeśli nie ma skutków, to przyczyny nie było. Przyczyna jest uczyniona przyczyną poprzez swe skutki. Ojciec jest Ojcem poprzez Swego Syna. Skutki nie stwarzają swej przyczyny, ale ustanawiając związek przyczynowo-skutkowy, mają przyporządkowaną konkretną przyczynę. Zatem Syn nadaje Ojcostwo swemu Stwórcy i w ten sposób otrzymuje dar, który Mu dał. Jest tak dlatego, że on jest Bożym Synem, zatem musi być także ojcem, który stwarza tak samo, jak Bóg stworzył jego. Koło stwarzania nie ma końca. Jego początek i jego koniec jest tym samym. Ale zawiera ono w sobie wszechświat wszystkich stworzeń, bez początku i bez końca.
Ojcostwo jest stwarzaniem a miłość musi być rozprzestrzeniana. Czystość nie jest ograniczona. Naturą niewinnych jest być wiecznie niepowstrzymanym, bez przeszkód i ograniczeń. To nie jest czystość ciała i nie może być ona też odnaleziona tam, gdzie są ograniczenia. Ciało może być uzdrowione poprzez skutki czystości, które są tak nieograniczone jak ona sama. Jednak do całkowitego uzdrowienia dochodzi dlatego, że umysł zostaje rozpoznany jako niebędący wewnątrz ciała, a niewinność umysłu jest całkiem poza ciałem i znajduje się tam, gdzie jest obecne wszelkie uzdrowienie. Gdzie zatem jest uzdrowienie? Tylko tam, gdzie jego przyczyna jest dana jego skutkom. Albowiem choroba jest bezsensowną próbą wiązania skutków z tym, co bezprzyczynowe i czynieniem tego przyczyną.
W chorobie Syn Boga niewątpliwie próbuje uczynić siebie swoją przyczyną i nie pozwala sobie być Synem swego Ojca. Ze względu na to niedorzeczne życzenie, nie wierzy on, że jest Skutkiem Miłości, ale wierzy, że musi być przyczyną, z powodu tego, czym jest. Przyczyna uzdrowienia jest jedyną Przyczyną wszystkiego. Przyczyna uzdrowienia ma tylko jeden Skutek. I poprzez to rozpoznanie, bezprzyczynowości nie są przypisywane skutki i żaden z nich nie jest postrzegany. Umysł wewnątrz ciała i świat innych ciał, z których każde ma oddzielny umysł, są twoimi „kreacjami”, zaś ty jesteś tym „innym” umysłem, tworzącym skutki niepodobne do ciebie samego. A jednak, jako ich „ojciec”, musisz być do nich podobny.
Nie wydarzyło się nic oprócz tego, że położyłeś się spać i śnisz sen, w którym jesteś obcym dla samego siebie i uważasz się za część snu kogoś innego. Cud nie budzi ze snu, ale tylko pokazuje, że ty jesteś śniącym. Cud naucza, że gdy wciąż śpisz, możesz wybierać sny, zależnie od celu twego śnienia. Życzysz sobie snów o uzdrowieniu czy też o śmierci? Sen jest podobny do wspomnienia w tym, że obrazuje to, co chciałeś, aby tobie zostało ukazane.
Pusty skarbiec z otwartymi drzwiami utrzymuje wszystkie strzępy twoich wspomnień i snów. Jednak jeśli jesteś (świadomie) śniącym, to postrzegasz co najmniej tyle, że to ty spowodowałeś ten sen i możesz spowodować również inny. Ale aby dokonać zmiany treści snu, musisz sobie uświadomić, że to właśnie ty śnisz sen, którego nie lubisz. Sen jest tylko skutkiem, który ty spowodowałeś, ale zrozum, że ty nie chcesz być przyczyną takiego skutku. W snach o morderstwie i ataku jesteś ofiarą w ciele - umierającym i doświadczającym zagłady. Ale w przebaczających snach nikt nie jest proszony o bycie cierpiącą ofiarą. Takie są właśnie szczęśliwe sny, na które cud zamienia twoje własne. Cud nie wymaga od ciebie wytworzenia innego snu, tylko spostrzeżenia, że wytworzyłeś taki sen, który chcesz wymienić na inny - szczęśliwy.
Ten świat jest bez przyczyny - jak każdy sen, który ktokolwiek śnił w tym świecie. Nie są możliwe dla tego świata żadne plany i nie istnieje w nim żaden zamysł, który mógłby być odnaleziony i zrozumiany. Cóż innego można by oczekiwać od rzeczy, która nie ma przyczyny? Jednak, jeśli nie ma on przyczyny, nie ma też celu. Możesz wywołać sen, ale nigdy nie nadasz mu rzeczywistych skutków. Albowiem to zmieniłoby jego przyczynę, a tego uczynić nie potrafisz. Ten, który śni swój sen, nie jest przebudzony i nie wie, że śpi. Widzi iluzje samego siebie jako chorego lub zdrowego, zrozpaczonego lub szczęśliwego, ale bez stabilnej przyczyny z gwarantowanymi skutkami.
Cud zakłada, że śnisz sen, którego treść nie jest prawdziwa. To jest kluczowy krok w radzeniu sobie z iluzjami. Nikt nie obawia się iluzji, gdy postrzega, że sam je wytworzył. Strach jest utrzymywany tylko dlatego, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, że sam jesteś autorem snu, a nie tylko postacią z niego. Sam w sobie wywołujesz skutki, które śnisz, że wywołałeś w bliźnim. A skutki są tylko efektem, który sen dla ciebie zorganizował i co tobie zaoferował, aby pokazać, że twoje życzenia zostały spełnione. Zatem śniący rzeczywiście boi się swojego własnego ataku, ale postrzega go tak, jakby był uczyniony innymi rękami. Uważając się za ofiarę, cierpisz z powodu skutków ataku, a nie jego przyczyny. Nie uważasz się za autora własnego ataku i myślisz, że nie jesteś winny tego, co spowodował. Otóż cud nie czyni nic, oprócz pokazania śniącemu, że niczego nie uczynił. To, czego się obawia śniący, jest przyczyną bez skutków, które mogłyby uczynić ją przyczyną. I w ten sposób przyczyna twoich obaw zwyczajnie nie istnieje.
Oddzielenie rozpoczęło się wraz z niedorzecznym snem, że Ojciec został pozbawiony Swoich Skutków i nie był w stanie ich utrzymać, ponieważ nie był już dłużej ich Stwórcą. W tym śnie śniący sam siebie wytworzył - ale to, co wytworzył, obróciło się przeciwko niemu, przyjmując na siebie rolę swego stwórcy, tak jak to poprzednio śniący sam uczynił. I gdy śniący znienawidził swego Stwórcę, postacie z jego snu jego też znienawidziły. Jego ciało stało się niewolnikiem postaci ze snu, które znęcają się nad nim, ponieważ motywy, jakie śniący im przypisał, one przyjęły jako swoje własne. I nienawidzą ciała z powodu zemsty, którą według nich ono chciałby im zaoferować. Traktowanie ciała jako niewolnika jest ich zemstą na ciele, które wydaje się dowodzić, że śniący nie mógł być wytwórcą snu. Skutek i przyczyna są tu najpierw rozdzielone, a potem odwrócone tak, że skutek staje się przyczyną, a przyczyna skutkiem.
To jest ostateczny krok oddzielenia, wraz z którym rozpoczyna się zbawienie, które przystępuje do działania w inny sposób. Ten końcowy krok jest skutkiem tego, co wcześniej przeminęło, wydając się być przyczyną. Cud jest pierwszym krokiem w przywróceniu przyczynie funkcji przyczyny, a nie skutku. Albowiem właśnie ta pomyłka wytworzyła sen i dopóki ona trwa, przebudzenie będzie wywoływać lęk. Ani też nie będzie słyszane wezwanie do przebudzenia, ponieważ będzie się jawić jako wezwanie do lęku.
Cud jest czymś wyrazistym i bezspornym, tak jak każda lekcja, o której nauczenie prosi ciebie Duch Święty. On demonstruje to, czego Duch Święty chciałby ciebie nauczyć i pokazuje tobie, że jego skutki są tym, czego chcesz. W Jego przebaczających snach skutki twych snów są niweczone i znienawidzeni wrogowie postrzegani są jako przyjaciele z pełnymi miłości intencjami. Ich wrogość jest teraz postrzegana jako bez przyczyny, ponieważ oni jej nie wytworzyli. A ty możesz zaakceptować rolę wytwórcy ich nienawiści, ponieważ widzisz, że ona nie wywołuje skutków. Teraz jesteś wolny od tego snu na tyle, że ten świat jest już dla ciebie neutralny, a ciał, które wciąż wydają się poruszać wokół jako oddzielne rzeczy, nie musisz się obawiać. I w ten sposób nie są one już chore.
Cud zwraca przyczynę strachu tobie, który ją wytworzyłeś. Ale także pokazuje, że nie wywołując skutków, nie jest ona w rzeczywistości przyczyną, ponieważ funkcją przyczyny jest pozostawać w związku przyczynowo-skutkowym i dlatego każda przyczyna musi mieć jakieś skutki - więc tam, gdzie nie ma skutków, tam nie ma przyczyny. Tak więc ciało jest uzdrowione przez cuda dlatego, że one pokazują, iż to umysł wytworzył chorobę i zatrudnił ciało w charakterze ofiary czyli skutku, który wytworzył. Jednak tylko połowa lekcji nie nauczy jej całości. Cud jest bezużyteczny jeżeli uczysz się tylko tego, że ciało może być uzdrowione, ponieważ to nie jest lekcja, która była przekazana do nauczenia. Właściwą lekcją jest to, że to umysł był chory, gdy myślał, że ciało mogło być chore; dokonywanie projekcji winy umysłu nie spowodowało niczego i nie wywołało żadnych skutków.
Ten świat jest pełen cudów. Pozostają one w lśniącej ciszy, obok każdego snu o bólu i cierpieniu, grzechu i winie. Cuda są alternatywą dla snów, wyborem by być raczej (świadomym) śniącym, niż zaprzeczać aktywnej roli w tworzeniu snu. One są radosnymi efektami zwracania skutku choroby jej przyczynie. Ciało jest wyzwolone, ponieważ umysł przyznaje, że „to nie jest mi uczynione, ale ja to czynię”. Wtedy umysł jest wolny i może swobodnie uczynić inny wybór w zamian. Zaczynając od tego, zbawienie będzie kontynuować zmianę kierunku każdego kroku zstępującego w stronę oddzielenia, aż wszystkie kroki zostaną zawrócone, drabina zniknie i wszystkie sny tego świata będą zniweczone.