Opóźnianie w czasie doskonałego zjednoczenia Ojca i Syna jest w twojej mocy. Albowiem w tym świecie, przyciągający urok winy istotnie staje pomiędzy nimi. Ani czas, ani też pora roku nic nie znaczą w wieczności. Ale tu, na ziemi, funkcją Ducha Świętego jest użyć ich obu, chociaż nie tak jak ich używa ego. Taką użyteczną porą roku jest okres, w którym chcielibyście świętować moje narodziny na tym świecie. Nie wiesz jednak, jak to należy czynić. Pozwól aby Duch Święty nauczył cię tego i pozwól mi świętować twoje narodziny za Jego pośrednictwem. Jedyny dar jaki mogę przyjąć od ciebie, to dar który sam tobie dałem. Uwolnij mnie, tak jak ja postanawiam uwolnić ciebie. Ten czas Chrystusa świętujemy razem, gdyż nie ma on znaczenia kiedy jesteśmy osobno.
Prawdziwym czasem Chrystusa jest święta chwila. Albowiem w tej wyzwalającej chwili Syn Boży jest wolny od ciężaru jakiejkolwiek winy i w ten sposób zostaje mu przywrócona nieograniczona moc. Jakiż inny dar możesz mi zaproponować, kiedy tylko ten dar wybieram aby zaproponować go tobie? A widzieć mnie, to znaczy widzieć mnie w każdym i dar który proponujesz mnie zaoferować każdemu. Jestem tak samo niezdolny do przyjmowania ofiary jak Bóg, a każda ofiara o którą prosisz siebie, jest ofiarą o którą prosisz mnie. Naucz się teraz, że wszelkiego rodzaju ofiara lub wyrzeczenie, to nic innego jak ograniczenie nałożone na dawanie. I poprzez to ograniczenie, ustaliłeś limity na przyjęcie daru, który ja proponuję tobie.
My którzy stanowimy jedność, nie możemy dawać w oddzieleniu od siebie. Wina przestanie być dla ciebie atrakcyjna, kiedy będziesz gotów uznać nasz związek za rzeczywisty. Bowiem w naszym zjednoczeniu uznasz wszystkich swych braci. Narodziłem się jedynie po to, aby dać dar zjednoczenia. Daj go mnie, abyś sam mógł go mieć. Czas Chrystusa jest porą przeznaczoną na proponowanie daru wolności każdemu. Przyjmując go, oferujesz go każdemu.
Masz moc sprawienia aby ta pora była święta, bowiem masz moc sprawienia aby czas Chrystusa był teraz. Możesz to uczynić natychmiast, ponieważ konieczna jest tylko jedna zmiana w postrzeganiu, albowiem popełniłeś tylko jeden błąd. Wydaje się, że tych pomyłek jest wiele, ale one wszystkie są jednakowe. Bo chociaż ego przybiera wiele różnych postaci, jest zawsze tą samą ideą. To co nie jest miłością, jest zawsze strachem i niczym innym.
Nie jest konieczne podążanie za strachem wszystkimi krętymi korytarzami, jakie ego ryje pod ziemią, ukrywając się w ciemnościach, by w końcu wyłonić się w postaciach całkowicie różniących się od tego, czym ono jest. Jednakże jest niezbędne abyś badał każdą z tych postaci tak długo, jak długo utrzymujesz zasadę, która nimi wszystkimi rządzi. Gdy będziesz gotów uznać je nie za zupełnie oddzielne, ale za różne przejawy tej samej idei, i to takiej której wcale nie chcesz, wówczas one wszystkie razem odejdą. Ta idea jest po prostu taka: Wierzysz, że możesz być gospodarzem ego lub zakładnikiem Boga. Myślisz, że masz tylko taki wybór i wierzysz, że w tej kwestii musisz podjąć jakąś decyzję. Nie widzisz żadnych innych możliwości, bo nie możesz zaakceptować faktu, że ofiara albo wyrzeczenie niczego nie daje. Składanie ofiary, wyrzeczenie i poświęcenie, są tak istotne w twym systemie myślowym, że zbawienie bez ofiary lub wyrzeczenia nic dla ciebie nie znaczy. Twoje pomylenie ofiary z miłością jest tak wielkie, że nie umiesz sobie w ogóle wyobrazić miłości bez ofiary. I właśnie ten fakt musisz dostrzec, że ofiara nie jest miłością, lecz atakiem. Gdybyś zechciał zaakceptować tylko tę jedną ideę, zniknąłby twój strach przed miłością. Gdy zostanie usunięta idea ofiary i wyrzeczenia, nie zostanie już miejsce na winę. Albowiem złożenie ofiary pociąga za sobą to, że ktoś musi za nią zapłacić i ktoś musi ją dostać. I jedynym pytaniem jakie wtedy pozostaje, jest to jaka jest cena i co za nią można dostać.
Jako gospodarz ego wierzysz, że kiedykolwiek tylko zechcesz, możesz rozdać całą swą winę i w ten sposób nabyć dla siebie pokój. I nie zdajesz sobie sprawy z tego, że musisz za to płacić. Chociaż jest zupełnie oczywiste że ego żąda zapłaty, nigdy nie wydaje się że żąda jej od ciebie. Nie masz ochoty rozpoznać, że zaproszone przez ciebie ego jest zdradzieckie tylko dla tych, którzy myślą że są jego gospodarzem. Ego nigdy nie pozwoli tobie tego spostrzec, ponieważ to rozpoznanie uczyniłoby je bezdomnym. Albowiem gdy to rozpoznanie jasno zaświta w twym umyśle, nie dasz się już oszukać przez żadną postać jaką ego przybiera, po to aby chronić się przed twoim wzrokiem. Każda postać ego zostanie rozpoznana jako jedynie przykrywka dla jednej idei, która skrywa się za nimi wszystkimi - że miłość wymaga ofiary i dlatego jest nierozerwalnie powiązana z atakiem i lękiem. I że wina jest ceną za miłość, za którą płaci się strachem.
Jakże przerażający stał się więc dla ciebie Bóg i jakże wielkiej ofiary (jak wierzysz) wymaga Jego Miłość! Albowiem całkowita miłość żądałaby całkowitej ofiary. Tak więc ego wydaje się żądać od ciebie mniej niż Bóg i dlatego jest uważane za mniejsze zło, bo chociaż - być może - trzeba się go trochę obawiać, to jednak przez Boga można zostać zniszczonym. Uważasz tak dlatego, że postrzegasz miłość jako siłę niszczącą i twoim jedynym pytaniem jest tylko kto ma być zniszczony, ty czy ktoś inny? Poszukujesz odpowiedzi na to pytanie w swych szczególnych związkach, w których wydajesz się być zarówno tym który niszczy, jak i tym który jest niszczony, ale tylko częściowo, bowiem nie jesteś zdolny być żadnym z nich całkowicie. I właśnie to, jak myślisz, ratuje ciebie przez Bogiem, Którego całkowita Miłość zniszczyłaby ciebie całkowicie.
Myślisz, że każdy żąda od ciebie ofiary, lecz nie widzisz że to tylko ty sam żądasz ofiary i to jedynie od siebie. Jednakże żądanie ofiary jest tak bezwzględne i wzbudza taki lęk, że nie możesz przyjąć do wiadomości faktu, skąd to żądanie pochodzi. Prawdziwa cena nieuznawania tego faktu jest tak wielka, że wolałeś raczej zdradzić Boga, niż dobrze się temu przyjrzeć. Albowiem jeśli Bóg miałby żądać od ciebie całkowitej ofiary, wówczas wydaje się być bezpieczniejszym dokonanie Jego projekcji na zewnątrz, z dala od ciebie i zrezygnowanie z bycia Jego gospodarzem. To Bogu przypisałeś zdradę ego, zapraszając je by zajęło miejsce Boga i chroniło ciebie przed Nim. Nie rozpoznajesz, że właśnie to co zaprosiłeś, chciałoby ciebie zniszczyć i rzeczywiście wymaga od ciebie całkowitej ofiary. Żadna częściowa ofiara nie zaspokoi tego okrutnego gościa, bo jest to najeźdźca, który tylko wydaje się oferować życzliwość, ale zawsze tylko po to, by ofiara stała się całkowita.
Nie uda się tobie zostać tylko częściowym zakładnikiem ego, bo ego nigdy nie dotrzymuje umów i zawsze chciałoby ciebie zostawić z niczym. Nie możesz być też tylko częściowym jego gospodarzem. Musisz wybrać pomiędzy całkowitą wolnością i całkowitą niewolą, bowiem innych możliwości nie ma. Próbowałeś ustanawiać wiele kompromisów, aby uniknąć rozpoznania że musisz podjąć tylko tę jedną decyzję. Ale właśnie rozpoznanie tej decyzji dokładnie taką, jaką jest, sprawia że decyzja ta staje się bardzo łatwa do podjęcia. Zbawienie jest proste, bo pochodzi od Boga i dlatego jest bardzo łatwe do zrozumienia. Nie próbuj dokonywać jego projekcji i widzieć go na zewnątrz siebie. Albowiem to właśnie wewnątrz ciebie jest zarówno pytanie jak i odpowiedź; żądanie ofiary jak i pokój Boga.