Nie utrzymuj konfliktu, gdyż nie ma wojny bez ataku. Lęk przed Bogiem jest lękiem przed życiem, a nie przed śmiercią. Bóg pozostaje jedynym miejscem bezpieczeństwa. Nie ma w Bogu ataku i żadna iluzja w jakiejkolwiek formie nie wkrada się do Nieba. Niebo jest całkowicie prawdziwe. Żadna różnica się tam nie przedostaje, a wszystko co jest tym samym, nie może być w konflikcie. Nie jesteś proszony o walczenie z twym pragnieniem mordowania. Ale prosi się ciebie, abyś sobie uświadomił, że każda forma jaką ono przybiera, ukrywa ten sam zamiar. I właśnie tego się boisz, a nie formy. Wszystko, co nie jest miłością, jest morderstwem. To, co nie jest kochające, niewątpliwie jest atakiem. Każda iluzja jest atakiem na prawdę i każda stosuje przemoc wobec idei miłości, ponieważ wydaje się dorównywać prawdzie.
Cóż mogłoby równać się prawdzie, a mimo to różnić się od niej? Morderstwo i miłość są nie do pogodzenia. Mimo to, jeśli obie te rzeczy miałyby być prawdziwe, musiałyby być takie same i nie dające się odróżnić od siebie. I takie będą dla tych, którzy widzą Syna Boga jako ciało. Ale to, co jest podobne do Stwórcy Syna, nie jest ciałem. I to, co jest bez życia, nie może być Synem Życia. Bo jak mogłyby ciało być rozciągnięte do tego stopnia, aby mieścić wszechświat? I czy mogłoby ono stwarzać i jednocześnie być tym, co stwarza? I czy mogłoby ono zaoferować swoim stworzeniom wszystko czym jest i nigdy nie cierpieć z powodu utraty?
Bóg nie współdzieli swojej funkcji z ciałem. Bóg powierzył funkcję stwarzania Swojemu Synowi, ponieważ jest ona Jego Własną funkcją. Nie jest niczym grzesznym wierzyć, że funkcją Syna Bożego jest mordowanie, ale taka wiara jest szaleństwem. To, co jest tym samym, nie może mieć różnych funkcji. Stwarzanie jest środkiem na Boże rozprzestrzenianie się, a to co jest Boskie, musi być również Jego Syna. Albo Ojciec i Syn są mordercami, albo żaden z nich nie jest. Życie nie wytwarza śmierci, bo stwarza tylko to, co jest do niego podobne.
Cudowne światło twojego związku jest podobne do Miłości Boga. Ono nie może jeszcze brać na siebie świętej funkcji Boga danej przez Niego swojemu Synowi, ponieważ dotychczas jeszcze nie przebaczyłeś całkowicie bliźniemu i to niekompletne przebaczenie nie może być rozprzestrzenione na całe stworzenie. Każda postać morderstwa i ataku, która wciąż ciebie pociąga i której istoty nie rozpoznajesz, ogranicza twą zdolność uzdrawiania i cuda, które masz moc rozprzestrzeniać na wszystko. Jednak Duch Święty niewątpliwie rozumie, jak powiększać twoje małe dary i czynić je potężnymi. Duch Święty rozumie także, jak twój związek jest wznoszony ponad pole bitwy, aby już dłużej w niej nie uczestniczył. Oto twoja rola: uświadomić sobie, że morderstwo w jakiejkolwiek formie nie jest twoją wolą. Niezwracanie uwagi na pole bitwy jest teraz twym celem.
Bądź więc uniesiony w górę i z wyżej położonego miejsca spójrz w dół na pole bitwy. Stamtąd twoja perspektywa będzie zupełnie inna. Tu, w samym środku bitwy, wydaje się ona rzeczywista. Tu wybrałeś, aby być jej częścią. Tu morderstwo jest twoim wyborem. Jednak patrząc na bitwę z wysoka, twoim wyborem są cuda zamiast morderstwa. I perspektywa jaka pojawia się wraz z tym wyborem, ukazuje ci, że bitwa jest nieprawdziwa i łatwo ujść z pola walki. Ciała mogą walczyć, ale ścieranie się form jest bez znaczenia. Bitwa kończy się, kiedy sobie uświadamiasz, że ona się nigdy nie zaczęła. Jak mógłbyś postrzegać walkę jako coś nieistniejącego, jeśli w niej uczestniczysz? Jak mógłbyś rozpoznać prawdę o cudach, jeżeli twoim wyborem jest morderstwo?
Kiedy pokusa atakowania narasta aby zaciemnić twój umysł i uczynić go morderczym, pamiętaj że możesz oglądać bitwę z wysoka. Nawet gdy nie rozpoznajesz form, znasz oznaki. Ukłucie bólu, poczucie winy i nade wszystko utrata pokoju. Znasz to bardzo dobrze. Gdy pojawiają się te oznaki, nie opuszczaj swojego miejsca na wysokości, ale szybko wybierz cud zamiast morderstwa. A wtedy Sam Bóg i wszystkie światła Niebios łagodnie pochylą się nad tobą i będą ciebie podtrzymywać. Albowiem podjąłeś decyzję aby pozostać tam, gdzie Bóg chce byś był, a żadna iluzja nie może zaatakować pokoju Boga (współdzielonego) z Jego Synem.
Nie spoglądaj na nikogo z perspektywy pola walki, ponieważ patrząc tak, patrzysz na niego z miejsca, które nie istnieje. Nie masz tam żadnego punktu odniesienia, z którego mógłbyś spoglądać i gdzie ukazanoby tobie znaczenie tego co widzisz. Gdyż tylko ciała mogłyby atakować i mordować i jeśli to jest twój cel, wtedy jednoczysz się z nimi. Tylko cel może zjednoczyć, a ci którzy współdzielą ten sam cel, jednoczą swe umysły. Ciało nie ma własnego celu i może być jedynie samotne. Z perspektywy pola walki nie można go przezwyciężyć. Ale z wysoka, ograniczenia jakie ono nakłada na tych, którzy uczestniczą w bitwie, znikają i nie są już postrzegane. Ciało stoi między Ojcem i Niebem, które On stworzył dla swego Syna ponieważ ciało nie ma celu.
Pomyśl, co jest dane współdzielącym cel swojego Ojca i wiedzącym, że to jest także ich cel. Oni nie chcą niczego (gdyż nic im nie brakuje). Jakikolwiek smutek jest dla nich nie do pomyślenia. Tylko światło, które kochają, jest w ich świadomości i tylko miłość zawsze świeci nad nimi. To jest ich przeszłość, teraźniejszość i przyszłość - zawsze taka sama, wiecznie całkowita i w pełni współdzielona. Wiedzą oni, że jest niemożliwe, aby ich szczęście mogło kiedykolwiek doświadczyć jakiejkolwiek zmiany. Być może myślisz, że pole bitwy może oferować coś, co możesz zdobyć. Czy może jest to doskonały spokój, uczucie miłości tak głębokie i spokojne, że nawet najmniejsza wątpliwość nie może naruszyć twej pewności? I że będzie to trwać wiecznie?
Ci, którzy mają moc Boga w swej świadomości, nie mogliby nigdy myśleć o wojnie. Cóż mogliby oni zyskać oprócz utraty swej doskonałości? Bowiem wszystko wywalczone na polu bitwy pochodzi z ciała i jest czymś, co ciało wydaje się oferować lub posiadać. Nikt, kto wie że ma wszystko, nie mógłby szukać ograniczeń, ani nie mógłby cenić propozycji ciała. Bezsensowność zdobywania i podboju jest w pełni widoczna ze spokojnego miejsca powyżej pola bitwy. Czyż istnieje coś mogącego pozostawać w konflikcie ze wszystkim? I czyż istnieje coś, co oferuje mniej, lecz mogłoby być bardziej pożądane? Czyż dla tego, kto jest podtrzymywany Miłością Boga, wybór między cudem a morderstwem mógłby być trudny do dokonania?