Bóg o nic nie prosi, a Jego Syn - podobnie jak Bóg Ojciec - o nic prosić nie potrzebuje. Bowiem nie ma w Synu Bożym żadnego braku. Mógłbyś uznać za brak wyimaginowane puste miejsce lub małą lukę, lecz istnieje ona tam tylko dlatego, że zapragnąłeś czegoś co nie istnieje. Przestrzeń, gdzie nie ma Boga - luka między Ojcem i Synem - nie jest Wolą Obu, Którzy obiecali być Jednym. Boża obietnica jest obietnicą daną Samemu Sobie i nie istnieje nikt, kto będąc częścią tego, czym Bóg jest, mógłby być niewierny temu, czego Bóg chce. Obietnica, że nie ma luki między Nim Samym i tym, czym On jest, nie jest fałszywa. Jakaż wola mogłaby wejść między to, co jest Jednością i co stanowi Całość bez żadnych luk?
Piękny związek, jaki tworzysz z bliźnimi, jest częścią ciebie, ponieważ jest częścią Samego Boga. Czyż nie jest świadectwem choroby wypieranie się swojej własnej pełni i odmawianie sobie zdrowia, Źródła pomocy, Wezwania do uzdrowienia i Wołania o uzdrowienie? Twój zbawiciel czeka na uzdrowienie i ten świat czeka wraz z nim. A ty nie jesteś oddzielony od niego. Albowiem uzdrowienie albo nastąpi w jedności, albo wcale go nie będzie, bo uzdrowienie jest tam, gdzie jest jedność. Cóż innego mogłoby naprawić oddzielenie, jak nie jego przeciwieństwo? Nie ma pośrednich rozwiązań w jakimkolwiek aspekcie zbawienia. Akceptujesz zbawienie w pełni lub nie akceptujesz w ogóle. To, co nie jest oddzielone, musi być złączone. A to, co złączone, nie może być oddzielone.
Albo istnieje luka między tobą a twym bratem, albo jesteście jednością. Nie ma nic pomiędzy, żadnego innego wyboru, ani żadnej wierności czy lojalności, którą możnaby podzielić na dwie części. Podzielona lojalność jest tylko niewiernością wobec was obu i sprawia tylko, że kręcicie się w kółko, aby chwytać się niepewnie skrawka słomy jak tonący brzytwy, gdyż wydaje się ona zawierać w sobie obietnicę ulgi. Jednak kto może budować swój dom na słomianych fundamentach i liczyć na to, że będzie on schronieniem przed wiatrem? Ciało można uczynić takim domem jak ten, ponieważ brakuje mu fundamentu opartego na prawdzie. A jednak, z powodu tego, że tak jest, ciało może być postrzegane nie jako twój dom, ale tylko jako pomoc dana tobie, abyś mógł osiągnąć prawdziwy dom, w którym mieszka Bóg.
Gdy właśnie to staje się celem ciała, jest ono uzdrowione. Nie jest wówczas używane do poświadczania snu o oddzieleniu i chorobie. Ani nie jest też bezzasadnie obwiniane o to, czego nie zrobiło. Służy wówczas tylko pomocy w uzdrowieniu Bożego Syna i z powodu tego celu nie może być chore. Nie dołączy do celu, który nie jest twoim własnym celem, a ty postanowiłeś, że nie będzie chore. Wszystkie cuda opierają się na tym wyborze i dane są tobie natychmiast, gdy tylko zostanie on dokonany. Żadne formy choroby nie są na to odporne, ponieważ taki wybór nie może być dokonany w kategoriach formy. Wybór choroby wydaje się być wyborem formy, jednak jest on czymś jednym, tak jak i wybór przeciwny. Zatem jesteś albo chory, albo zdrowy.
Ale nigdy nie jesteś samotny. Ten świat jest jedynie snem, w którym możesz być samotny i myśleć bez oddziaływania na tych, którzy są od ciebie oddzieleni. Bycie samotnym oznacza, że jesteś oddzielony, a jeśli tak jest, możesz być tylko chory. Choroba jest twoim dowodem na to, że jesteś oddzielony. Jednakże wszystkim, czego dowodzi choroba, jest tylko to, że próbowałeś dotrzymać obietnicy bycia wiernym niewierności. Ale niewierność jest chorobą. Jest ona jak dom zbudowany na słomianym fundamencie. Dom ten, sam w sobie, wydaje się być solidny i masywny. Jednak jego solidność nie może być oceniona w oderwaniu od jego podstawy. Jeśli spoczywa on na słomie, nie ma potrzeby ryglowania drzwi, zamykania okien ani zakładania mocnych zasuw. Wiatr go przewróci, a deszcz rozmyje i obróci w niwecz.
Jaki jest sens poszukiwania bezpieczeństwa w czymkolwiek, co zostało wytworzone po to, by było niebezpieczne i wzbudzało strach? Dlaczego obarczać tę rzecz dodatkowymi zamkami, łańcuchami i ciężkimi kotwicami, kiedy jej słabość leży nie w niej samej, ale tylko w kruchości małej luki z nicości, w której ta rzecz się znajduje? Czy może być bezpieczne to, co spoczywa na cieniu? Czy budowałbyś swój dom na podłożu, które zapadnie się pod wpływem ciężaru puchowego pióra?
Twój dom jest zbudowany na zdrowiu bliźniego, na jego szczęściu, bezgrzeszności i wszystkim, co Bóg Ojciec mu obiecał. Żadne sekretne obietnice, które złożyłeś w zamian, nie wstrząsnęły Fundamentami jego domu. Wiatry, które będą na niego wiały i deszcz, który będzie nań padał, nie wywołają żadnego skutku. Świat zostanie zmyty, a jednak ten dom będzie stał wiecznie, ponieważ jego siła nie leży w nim samym. On jest arką bezpieczeństwa, opierającą się na obietnicy Boga Ojca, że Jego Syn jest w Nim bezpieczny na zawsze. Jaka luka mogłaby utworzyć się między bezpieczeństwem tego schronienia i jego Źródłem? Z tego miejsca ciało może być widziane takim, jakim jest, a jego wartość nie wykracza poza zakres w którym może być użyte do wyzwolenia Bożego Syna, aby mógł wejść do swojego domu. I poprzez ten święty cel jest na małą chwilę uczynione domem świętości, bo współdzieli wraz z tobą Wolę twojego Ojca.