18. JAK BOŻY NAUCZYCIELE RADZĄ SOBIE Z MAGICZNYMI MYŚLAMI?

To jest kluczowe pytanie - zarówno dla nauczyciela jak i dla ucznia. Niewłaściwa odpowiedź na to pytanie może doprowadzić do tego, że nauczyciel Boga zrani siebie i że zaatakuje również swego ucznia. To tylko umocni strach i sprawi, że magia wyda się im obu całkiem realna. Sposób radzenia sobie z magią staje się więc główną lekcją nauczyciela Boga, prowadzącą go do mistrzostwa. Jego pierwszym obowiązkiem w tym względzie jest to, aby nie atakować magii. Jeżeli magiczna myśl wzbudza jakikolwiek gniew, nauczyciel Boży może być pewny, że jest umacniany we własnej wierze w grzech i że potępił siebie. Może być również pewien, że poprosił w ten sposób o przybycie depresji, bólu, strachu i nieszczęścia. Niech więc przypomni sobie, że magia nie jest tym, czego chciałby nauczać, ponieważ magia nie jest tym, czego chciałby uczyć siebie.

Istnieje pokusa reagowania na magię w taki sposób, który ją umacnia. Nie zawsze jest to oczywiste, gdyż magia może być ukryta, zamaskowana pragnieniem pomocy. To jest tego rodzaju podwójne pragnienie, które czyni pomoc mało wartościową i musi prowadzić do niepożądanych rezultatów. Nie należy zapominać, że wynik, jaki ta pomoc przynosi, w jednakowym stopniu będzie oddziaływał na nauczyciela, jak i na ucznia. Ile razy było już podkreślane, że dajesz tylko sobie? I gdzie mogłoby być to lepiej pokazane, jak nie w tych rodzajach pomocy, którymi nauczyciel Boga obdarza potrzebujących? Właśnie tutaj jego dar jest mu najwyraźniej dany. Ponieważ on daje tylko to, co wybrał dla siebie. I w tym darze jest jego osądzenie świętego Syna Boga.

Najłatwiej jest naprawić błąd wtedy, gdy jest on najbardziej widoczny, a błędy mogą być rozpoznane poprzez ich rezultaty. Lekcja, której nauczono się naprawdę, może prowadzić tylko do uwolnienia nauczyciela i ucznia, których połączył wspólny zamiar. Atak może nastąpić tylko tam, gdzie wprowadzono oddzielne cele. I tak rzeczywiście dzieje się w przypadku, gdy rezultatem jest wszystko oprócz radości. Pojedynczy cel nauczyciela przemienia podzielony cel ucznia w jedną dyrektywę, z wezwaniem o pomoc jako jego jedynym apelem. Odpowiedź na apel ucznia przychodzi łatwo i jest tylko jedna - pojawi się ona niezawodnie w umyśle nauczyciela. Stamtąd promieniuje ona na umysł jego ucznia jednocząc oba umysły.

Być może będzie pomocne pamiętanie o tym, że tak naprawdę nikt nie może być rozgniewany. To tylko określona interpretacja daje początek negatywnym emocjom, bez względu na ich pozorne uzasadnienie, dzięki któremu wydają się mieć faktyczne podstawy. Także bez względu na intensywność wywołanej złości. To może być tylko małe rozdrażnienie, być może zbyt słabe, aby można je było rozpoznać. Może ona także przybrać postać wielkiej wściekłości, towarzyszącej myślom o przemocy, pozostającej w sferze fantazji, lub najwyraźniej urzeczywistnionej. To nie ma znaczenia. Wszystkie te reakcje są takie same. Przysłaniają prawdę całkowicie - nie czynią tego tylko w jakimś stopniu. Każda prawda jest zupełnie oczywista, albo prawdą nie jest. Nie może być tylko częściowo rozpoznana. Ktokolwiek jest nieświadomy prawdy, niewątpliwie przygląda się iluzjom.

Złość, w odpowiedzi na spostrzeżone magiczne myśli, jest podstawową przyczyną strachu. Rozważ co ta reakcja znaczy, a jej centralne miejsce w systemie myślowym świata staje się oczywiste. Magiczna myśl, przez samą swą obecność, potwierdza oddzielenie od Boga. Ona stwierdza, w najprzejrzystszej formie jaka jest tylko możliwa, że umysł, wierząc iż ma oddzielną wolę, która może sprzeciwiać się Woli Boga, wierzy także, że może osiągnąć sukces. To, co nie może być faktem, jest oczywiste. Jednak to, w co można uwierzyć, że jest faktem, jest równie oczywiste. I tu jest miejsce narodzin winy. Kto uzurpuje sobie miejsce Boga i przywłaszcza je sobie, ma wówczas śmiertelnego „wroga”. I teraz musi sam się chronić, czyniąc siebie tarczą, aby zapewnić sobie zabezpieczenie przed wściekłością, która nigdy nie maleje i przez zemstą, która nigdy nie przynosi satysfakcji.

Jak ta nieuczciwa bitwa może być zakończona? Jej koniec jest nieunikniony, ponieważ jej wynikiem musi być śmierć. Jak zatem może ktokolwiek wierzyć w swoje umocnienia i fortyfikacje? Musi tu znowu pomóc magia. Zapomnij o bitwie. Zaakceptuj ją jako fakt, a potem zapomnij o niej. Nie pamiętaj, że nie masz żadnych szans. Zapomnij o potędze „wroga” i nie myśl o tym, że jesteś wątły i kruchy w porównaniu z nim. Uznaj swoje oddzielenie, ale nie pamiętaj, jak ono powstało. Uwierz, że zwyciężyłeś go, ale nie zatrzymuj nawet w najmniejszym stopniu w pamięci tego, Kto w rzeczywistości jest twym wielkim „przeciwnikiem”. Dokonując na Niego projekcji twego „zapomnienia”, wydaje się tobie, że On także zapomniał.

Ale jaka teraz będzie twoja reakcja na wszystkie magiczne myśli? One mogą tylko ponownie obudzić śpiącą winę, którą ukryłeś, ale której nie pozwoliłeś odejść. Każda mówi wyraźnie twemu przestraszonemu umysłowi: „Przywłaszczyłeś sobie miejsce Boga. Nie myśl, że on o tym zapomniał”. Z tego powodu pojawia się najczęściej lęk przed Bogiem. Albowiem w tej myśli wina podniosła szaleństwo aż do tronu Samego Boga. I teraz już nie ma nadziei. Oprócz tego, by zabić. W tym teraz widzisz zbawienie. Zagniewany ojciec ściga swego winnego syna. Zabić, albo być zabitym, w tym widzisz jedyny wybór. Poza tym nie ma żadnego innego wyboru, ponieważ nie można uczynić nic poza tym. Plama krwi nie może być nigdy usunięta i tego, który nosi na sobie tę plamę, musi spotkać śmierć.

Do tych, którzy znaleźli się w tym beznadziejnym położeniu, Bóg wysyła Swoich nauczycieli. Oni przynoszą światło nadziei od Samego Boga. To jest sposób, dzięki któremu można uciec od tej beznadziei. Można się tego sposobu nauczyć i można go nauczać, ale wymaga to cierpliwości i wielkiej chęci. Zawarta w nim oczywista prostota lekcji rzuca się w oczy, jak intensywne białe światło na czarnym horyzoncie, ponieważ właśnie taki ten sposób jest. Jeżeli złość nie wynika z faktu, ale tylko z określonej interpretacji, wówczas nigdy nie jest uzasadniona ani usprawiedliwiona. Kiedy już jest to choćby tylko mgliście rozumiane, droga zostaje otwarta. Teraz można podjąć już następny krok. Nareszcie można już zmienić tę interpretację. Magiczne myśli nie muszą prowadzić do potępienia, ponieważ one naprawdę nie mają żadnej mocy wywoływania poczucia winy. A zatem można nie zwracać na te myśli uwagi, przeoczyć je i wtedy zapomnieć o nich, w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu.

Szaleństwo tylko wydaje się przerażające. W świetle prawdy nie ma ono żadnej mocy czynienia czegokolwiek. Podobnie jak magia, która staje się jego sługą - ono nigdy nie atakuje ani nie chroni. Przyglądanie się szaleństwu i uznawanie jego systemu myślowego jest przyglądaniem się nicości. Czy nicość może wywoływać złość? Raczej nie. Pamiętaj zatem, nauczycielu Boga, że złość uznaje rzeczywistość, której nie ma - i właśnie złość jest świadectwem twojej wiary, iż ta rzeczywistość jest faktem. Ucieczka jest niemożliwa, dopóki sobie nie uświadomisz, że zareagowałeś na swą własną interpretację, dokonując jej projekcji na świat zewnętrzny. Niech ten groźny miecz zostanie teraz tobie zabrany. Nie ma śmierci. Ten miecz nie istnieje. Lęk przed Bogiem jest bez powodu. Ale Jego Miłość jest Powodem wszystkiego, co znajduje się ponad wszelkim lękiem, a zatem co jest na zawsze rzeczywiste i zawsze prawdziwe.