Czyż nie jest oczywiste, że to, co postrzegają oczy ciała, przepełnia cię lękiem? Być może uważasz, że odnajdujesz w tym jakąś nadzieję na zadowolenie. Być może masz ochotę na osiągnięcie pokoju i satysfakcji na tym świecie, takim jak go postrzegasz. Jednak musiałeś zauważyć, że pomimo twych nadziei i chęci, efektem jest zawsze rozpacz. I nie ma tu żadnych wyjątków i nigdy nie będzie. Jedyną wartością jaką może mieć przeszłość, jest nauczenie się, iż nie dostałeś nagród, jakie chcesz otrzymać. Albowiem tylko w ten sposób będziesz skłonny do zrezygnowania z przeszłości i pozwolenia jej na odejście na zawsze.
Czyż nie jest dziwne, że wciąż żywisz nadzieję na zadowolenie ze świata, który widzisz? Pod żadnym względem i w żadnym czasie ani miejscu twoją nagrodą nie było nic innego, oprócz strachu i winy. Jak długo potrzebujesz uświadamiać sobie, że nikła szansa zmiany pod tym względem nie jest warta opóźniania zmiany, która mogłaby zaowocować lepszym rezultatem? Gdyż jedna rzecz jest pewna: sposób, w jaki widzisz (ten świat) i długo widziałeś, nie daje żadnej podstawy do nadziei na przyszłość i żadnych oznak sukcesu. Upatrywanie nadziei tam, gdzie jej nie ma, doprowadzi jedynie do utraty nadziei. Zatem, jeśli szukasz nadziei tam, gdzie odnaleźć jej nie można, twym wyborem staje się beznadziejność.
Czyż nie jest jednak prawdą, że mimo wszystko odnalazłeś nadzieję? Jakieś wątłe przebłyski – niestałe, mrugające, słabo widoczne – względem których ufność jest zagwarantowana w oparciu o podstawy, które nie są z tego świata? Aczkolwiek twoja nadzieja, że te podstawy mogą jednak pochodzić z tego świata, uniemożliwia porzucenie beznadziei i rezygnację z zadań, które sam przed sobą postawiłeś, a które nie przynoszą żadnej nagrody. Czyż może mieć sens ciągłe upieranie się, że istnieje powód utrzymywania pościgu za tym co zawsze kończyło się porażką, oparty na mniemaniu, że tym razem zakończy się to nagłym sukcesem i przyniesie wreszcie to, czego nigdy poprzednio nie przyniosło?
To przekonanie całkowicie zawiodło w przeszłości. Bądź zadowolony że opuściło twój umysł, bo go zaciemniało. Nie przedkładaj formy nad treść, ponieważ forma jest tylko środkiem dla treści. Tak jak rama jest tylko środkiem służącym do podtrzymania obrazu, aby można było go powiesić i oglądać. Rama zakrywająca obraz, nie miałaby żadnego celu. Nie zwraca się na ogół większej uwagi na ramy. Bez obrazu rama nie ma istotnego znaczenia. Jej celem jest wyeksponować obraz a nie siebie.
Któż wiesza na ścianie pustą ramę i stoi przed nią w głębokiej czci, jakby widział największe arcydzieło? Jednak, jeśli widzisz bliźniego tak, jakby był tylko ciałem, właśnie to czynisz. Arcydzieło, które Bóg wstawił do tej ramy, jest wszystkim co jest do zobaczenia. Ciało utrzymuje to arcydzieło tylko przez pewien czas, nie przysłaniając w żaden sposób sedna. Jednak, to co Bóg stworzył, nie potrzebuje żadnej ramy, ponieważ to, co On stworzył, On popiera, utrzymuje i oprawia w ramy wewnątrz Siebie. Swoje arcydzieło oferuje On tobie do obejrzenia. Czy wolałbyś raczej oglądać ramę niż Syna Boga i w ogóle nie oglądać obrazu?
Duch Święty jest ramą ustanowioną przez Boga wokół części Siebie, i którą chcesz widzieć jako oddzieloną. Jednak ta rama jest dołączona do jej Stwórcy, w Jedności z Nim i z Jego arcydziełem. Taki jest jej cel, a ty nie wytwarzasz ramy do obrazu, gdy postanawiasz ją widzieć zamiast niego. Rama, którą dał mu Bóg, służy tylko Jego celowi, a nie twojemu, w oddzieleniu od celu Bożego. Zasłanianie obrazu i przywiązywanie wielkiej wagi do ramy to twój oddzielny cel. Ale Bóg umieścił Swoje arcydzieło w ramie, która będzie trwać wiecznie, podczas gdy twoja obróci się w proch. Ale nie myśl, że obraz zostanie choćby w najmniejszym stopniu uszkodzony. To, co Bóg stwarza jest zawsze bezpieczne i nie podlega zniszczeniu, jest też doskonałe, niezmienne i wieczne.
Zaakceptuj Bożą ramę zamiast twojej, a ujrzysz arcydzieło. Spójrz na piękno tego arcydzieła i zrozum, że Umysł który je wymyślił, nie (umieścił go) w mięsie i kościach, ale w ramie tak cudownej, jak ono samo. Boska świętość rozjaśnia bezgrzeszność, którą rama ciemności ukrywa i rzuca snop światła na powierzchnię obrazu, która jedynie odbija światło promieniujące od niego ku jego Stwórcy. Nie myśl, że ta powierzchnia była kiedykolwiek zaciemniona, bo widziałeś ją w ramie śmierci. Bóg zachował ją bezpiecznie, abyś mógł na nią spoglądać i widzieć świętość, którą On jej dał.
Ujrzyj w tej ciemności zbawiciela od ciemności i zrozum bliźniego, gdyż to jego Ojca Umysł pokazuje go tobie. On wyjdzie z ciemności jak tylko na niego spojrzysz i nie ujrzysz już więcej ciemności. Ciemność go nie dotknęła, ani ciebie, który przeprowadziłeś go przez nią do siebie, by mu się przyjrzeć. Bezgrzeszność bliźniego tylko odzwierciedla twoją bezgrzeszność. Łagodność bliźniego staje się twoją siłą i obaj będziecie chętnie spoglądali do wewnątrz, widząc świętość, która musi tam być, z powodu tego, co ujrzałeś w nim. Bliźni jest ramą, w którą jest włożona twoja świętość, a to co Bóg dał jemu, musi być także dane tobie. Bez względu na to, jak często nie zdołałby zauważyć w sobie arcydzieła, wciąż twoją jedyną funkcją jest ujrzeć w nim to, czego on nie widzi. I w tym widzeniu współdzielone jest widzenie duchowe, które przygląda się Chrystusowi zamiast widzieć śmierć.
Jakże mógłby Pan Niebios nie być zadowolony, jeśli doceniasz Jego arcydzieło? Cóż mógłby uczynić innego, niż tylko podziękować tobie, który kochasz Jego Syna tak jak On go kocha? Czyż nie objawiłby tobie Swojej Miłości, gdybyś tylko podzielał jego pochwałę tego, co On kocha? Bóg miłuje stworzenie jak doskonały Ojciec, którym jest. I radość Boga Ojca jest całkowita, gdy jakaś Jego część przyłącza się do Jego pochwał, współdzieląc Jego radość. Ten bliźni jest doskonałym darem dla ciebie. I On jest zadowolony i wdzięczny, gdy ty dziękujesz Jego doskonałemu Synowi za to, kim on jest. I wszystkie Jego podziękowania i zadowolenie oświetlają ciebie, który dopełniasz Jego radość wraz z Nim. I w ten sposób twoja radość też jest pełna. Ci, których wolą jest czynienie kompletnym szczęścia ich Ojca, nie ujrzą ani jednego promienia ciemności. Wdzięczność Boga Ojca jest obficie ofiarowana każdemu, który współdzieli Jego cel. Nie jest Jego Wolą by być samotnym. I nie jest to również twoją wolą.
Przebacz bliźniemu, a nie będziesz mógł oddzielać siebie od niego ani od jego Ojca. Nie potrzebujesz przebaczenia, ponieważ ten, kto jest w pełni czysty, nigdy nie zgrzeszył. Dawaj więc to, co Ojciec tobie dał, a wówczas będziesz mógł widzieć Jego Syna w jedności i dziękuj jego Ojcu, tak jak On dziękuje tobie. Nie wierz w to, że wszystkie pochwały Boga Ojca nie są przeznaczone dla ciebie. Albowiem to, co mu dajesz, jest Jego i dając to, uczysz się rozumieć Jego dar dla ciebie. Daj więc Duchowi Świętemu to, co On oferuje Ojcu podobnie jak Synowi. Nic nad tobą nie ma żadnej mocy, z wyjątkiem Jego Woli i twojej woli, która tylko rozprzestrzenia Jego Wolę. Po to właśnie byłeś stworzony i wraz z tobą bliźni, w jedności z tobą.
Ty i bliźni jesteście tym samym, tak jak Sam Bóg jest Jednością, z niepodzielną Wolą. Zatem niewątpliwie macie tylko jeden, wspólny cel, gdyż Bóg Ojciec dał ten sam cel wam obu. Boska Wola towarzyszy wam, gdy łączycie swą wolę w celu osiągnięcia pełnii przez zaoferowanie pełni bliźniemu. Nie dopatruj się w bliźnim grzeszności, tak jak on to czyni, ale oddaj mu cześć, doceniając w ten sposób siebie i jego. Tobie i bliźniemu dana jest moc zbawienia, abyście mogli wspólnie uciec z ciemności do światłości. Możesz więc ujrzeć jako jedno to, co nigdy nie było oddzielone, nawet od Bożej Miłości, która zawsze była równo rozdzielana.