25.6. Stan bezgrzeszności

Całe pragnienie atakowania zniknęło i teraz nie ma już powodu postrzegania Syna Boga innym, niż on jest - to właśnie stan bezgrzeszności. Potrzeba winy przestała istnieć, ponieważ przy nieobecności grzechu straciła swój cel i nie ma już sensu. Atak i grzech stanowią jedną iluzję, przy czym każda z tych dwóch rzeczy jest powodem, celem i usprawiedliwieniem dla drugiej. Każda z nich jest bez znaczenia samotnie, w oddzieleniu od drugiej, ale każdej wydaje się nadawać znaczenie ta druga. Każda zależy od tej drugiej, dla której wydaje się mieć sens. Nikt nie mógłby uwierzyć w którąkolwiek z nich, jeśli ta druga nie byłaby prawdą, gdyż każda z nich wydaje się potwierdzać, że ta druga jest prawdziwa.

Atak czyni Chrystusa twym wrogiem i Boga wraz z Nim. Czy nie musisz się obawiać takich „wrogów”, jak ci? I czy nie musisz być przerażony? Bo przecież zraniłeś się i uczyniłeś swoją Jaźń swym „wrogiem”. I teraz musisz wierzyć, że nie jesteś sobą, ale czymś obcym dla siebie samego, „czymś innym”, „czymś” przerażonym zamiast kochającym. Któż atakowałby coś, co postrzega jako całkowicie niewinne? I kto, życząc sobie ataku, może nie myśleć przy tym, że jest winny, chociaż chce niewinności? Albowiem kto mógłby widzieć Syna Boga jako niewinnego i życzyć mu śmierci? Za każdym razem, gdy patrzysz na bliźniego, stoi przed tobą Chrystus. On nie odszedł jedynie dlatego, że twoje oczy są zamknięte. Ale cóż można zobaczyć, szukając Zbawiciela ślepymi oczami?

Patrząc w ten sposób nie widzisz Chrystusa. Tym, na którego spoglądasz, jest twój „wróg” pomylony z Chrystusem. Nienawidzisz go, bowiem nie ma w nim grzechu, którego mógłbyś się w nim dopatrzyć. Nie słyszysz jego tęsknego wołania, niezmiennego w treści, niezależnie od formy, jaką to wołanie przybrało, abyś zjednoczył się z nim i połączył w niewinności i pokoju. A jednak, ukryte pod bezsensownym piskiem ego, takie jest właśnie jego wołanie, przekazane mu przez Boga po to, abyś mógł w nim usłyszeć Boskie Wołanie do ciebie i byś mógł odpowiedzieć poprzez zwrócenie Bogu tego, co jest Jego własnością.

Syn Boga prosi ciebie tylko o to, żebyś zwrócił mu to, co mu się należy, abyś mógł współdzielić to z nim. Żaden z was nie może mieć tego samotnie, bo wtedy pozostaje to bezużyteczne dla was obu. Ale gdy macie to obaj, przyniesie to każdemu z was jednakową siłę, by każdy z was mógł zbawić tego drugiego i siebie wraz z nim. Gdy przebaczysz swemu zbawcy, on oferuje tobie zbawienie. Natomiast potępiony przez ciebie, oferuje tobie śmierć. W każdym widzisz tylko odbicie tego, czym ma on być względem ciebie, zgodnie z twym wyborem. Jeżeli sprzeciwiasz się jego prawdziwej funkcji, jedynej, która jest oparta na prawdzie, pozbawiasz go całej radości, jakiej doznałby, gdyby wypełnił rolę, jaką mu powierzył Bóg. Ale nie myśl, że Niebo jest dla niego utracone. Ale też nie może być odzyskane, jeśli nie pokażesz mu drogi prowadzącej do jego odnalezienia, abyś sam mógł ją odnaleźć, krocząc przy nim.

Jego zbawienie nie jest żadną ofiarą z twojej strony, ponieważ poprzez jego wolność zyskasz swoją własną wolność. Pozwolenie na to, by jego funkcja była wypełniona, jest tylko środkiem służącym wypełnieniu twojej funkcji. A więc zmierzasz w kierunku Nieba lub w kierunku piekła, ale nie sam. Jak piękna będzie jego bezgrzeszność, gdy ją spostrzeżesz! I jak wielka będzie twoja radość, gdy będzie on uwolniony, by ofiarować tobie dar widzenia, który Bóg dał mu dla ciebie! On nie ma żadnej innej potrzeby oprócz tej, abyś przyznał mu wolność wypełnienia zadania, jakie mu Bóg powierzył. Zapamiętaj tylko, że to, co on czyni, ty czynisz wraz z nim. I tak jak go widzisz, tak definiujesz funkcję, którą będzie on spełniał dla ciebie, dopóki nie zobaczysz go inaczej i nie pozwolisz by był on dla ciebie takim, jakim Bóg postanowił, by dla ciebie był.

W odniesieniu do nienawiści, którą Syn Boga może żywić względem siebie, panuje przekonanie, że Bóg nie ma mocy uratowania od bólu i piekła tego, co Sam stworzył. Ale w odniesieniu do miłości, którą Syn Boży okazuje sobie, uważa się, że Bóg ma wolność czynienia swej Woli. W bliźnim widzisz obraz swoich własnych przekonań na temat tego, czym Boża Wola musi być dla ciebie. W twoim przebaczeniu tkwi twe zrozumienie Jego Miłości do ciebie; atakując, wierzysz, że On ciebie nienawidzi i myślisz, że Niebo musi być piekłem. Spójrz jeszcze raz na bliźniego, ale nie bez zrozumienia, że on jest twoją drogą do Nieba lub do piekła, w zależności od tego, jak go postrzegasz. Ale nie zapomnij tego, że rola, jaką mu powierzasz, jest dana tobie i będziesz iść drogą, którą mu wskazujesz, ponieważ w ten sposób osądzasz samego siebie.