Prawdziwy świat to stan umysłu, w którym przebaczenie jest jedynym celem w nim postrzeganym. Strach nie jest tutaj celem, ponieważ celem staje się uwolnienie od poczucia winy. Tutaj dostrzegasz wartość przebaczania, a samo przebaczenie zajmuje miejsce bożków, których już dłużej nie poszukujesz, ponieważ ich „darów” już nie cenisz. Nie ustanawiasz żadnych reguł i niczemu ani nikomu nie stawiasz żadnych wymagań, których celem byłoby wypaczanie, naginanie albo dostosowywanie do snów zawierających strach. W zamian za to odczuwasz pragnienie, aby zrozumieć wszystkie rzeczy stworzone poprzez postrzeganie ich takimi, jakimi naprawdę są. Uznajesz, że wszystkim rzeczom należy najpierw przebaczyć, a potem je zrozumieć.
W wyimaginowanym świecie panuje myśl, że zrozumienie jest osiągane poprzez atak. Natomiast w świecie prawdziwym jest jasne, że poprzez atak zrozumienie jest tracone i w pełni jest rozpoznane szaleństwo pogoni za winą jako celem. W prawdziwym świecie nie pragnie się bożków, ponieważ jest zrozumiałe, że poczucie winy jest jedyną przyczyną bólu pod każdą postacią. Nikt nie jest kuszony poprzez daremne wołanie winy, ponieważ cierpienie i śmierć zostały uznane za rzeczy niepożądane, czyli takie, o które nie należy się starać. Uświadomiono sobie i serdecznie przywitano możliwość wolności i mogą być teraz zrozumiane środki, przez które może być ona zyskana. Prawdziwy świat staje się miejscem nadziei, ponieważ jego jedynym celem jest być miejscem spełniania się nadziei szczęścia. I nikt nie jest pozbawiony nadziei, gdyż ten świat został zjednoczony w wierze, że istnieje tylko jeden cel, który wszyscy muszą współdzielić, jeżeli nadzieja ma być czymś więcej niż tylko snem.
Jednak Niebo nie zostało jeszcze w pełni przypomniane, ponieważ cel, jakim jest przebaczenie, wciąż pozostaje niewypełniony. Jednak każdy jest pewny, że w końcu wykroczy poza granice przebaczenia - a pozostanie w nich tak długo, aż sam stanie się doskonałym. Nie pragnie niczego innego, tylko tego. I lęk go opuścił, ponieważ jest on zjednoczony w swym celu z samym sobą. Jego nadzieja na szczęście jest tak pewna i tak stała, że z ledwością może on jeszcze trochę tu pozostać i poczekać (na to szczęście) nieco dłużej, ze stopami wciąż dotykającymi ziemi. Jednak cieszy się czekając, aż każda dłoń zostanie złączona i każde serce uczynione gotowym by powstać i pójść wraz z nim. Albowiem w ten sposób staje się on gotowym na krok, dzięki któremu wszelkie przebaczenie zostawia się za sobą.
Ostateczny krok należy do Boga, ponieważ tylko Bóg mógł stworzyć doskonałego Syna i współdzielić z nim Swoje Ojcostwo. Nikt pozostający na zewnątrz Nieba, nie wie jak to może się stać, ponieważ zrozumienie tego jest samym Niebem. Nawet prawdziwy świat ma wciąż cel niższy niż tworzenie i wieczność. Ale strachu tam nie ma, gdyż jego celem jest przebaczenie, a nie bałwochwalstwo. I w ten sposób Syn Niebios jest przygotowywany do bycia sobą i do przypomnienia sobie, że Syn Boga zna to wszystko, co jego Ojciec rozumie i rozumie to doskonale wraz z Nim.
Prawdziwy świat jednak nie potrafi tego spełnić, ponieważ jest to Własny cel Boga; tylko Boga, a mimo to całkowicie współdzielony i doskonale wypełniony. Prawdziwy świat jest stanem, w którym umysł nauczył się, jak łatwo bożki odchodzą, kiedy są wciąż postrzegane, ale już nie chciane - i jak chętnie umysł może pozwolić im odejść, gdy zrozumie, że są niczym, nie ma ich nigdzie i nie mają żadnego celu. Ponieważ tylko wtedy wina i grzech mogą być widziane jako bezcelowe i pozbawione znaczenia.
W ten sposób cel prawdziwego świata zostaje łagodnie przeniesiony do świadomości, aby zastąpić cel grzechu i winy. I wszystko, co stoi między twoim wyobrażeniem siebie i tym czym jesteś, przebaczenie zmywa z radością. Jednak Bóg nie musi stwarzać Swego Syna na nowo, aby to, co jest jego, było mu z powrotem zwrócone. Żadna luka ani przepaść pomiędzy tobą i bliźnim nigdy nie istniała. I to, czego dowiedział się Syn Boga w chwili stworzenia, musi znowu wiedzieć.
Kiedy bracia łączą swe cele w tym świecie strachu, stoją już na krawędzi prawdziwego świata. Może wciąż oglądają się za siebie i myślą, że widzą bożka, którego pragną. Jednak ich droga została niewątpliwie wytyczona tak, aby prowadzić od bożków w kierunku rzeczywistości. Ponieważ kiedy oni podali sobie ręce, wówczas złączyli swe ręce z rękami Chrystusa i będą patrzeć na Tego, Którego ręce trzymają. Najpierw trzeba przyjrzeć się obliczu Chrystusa, zanim można przypomnieć sobie Ojca. Albowiem musi być On tak długo niepamiętany, aż Jego Syn sięgnie poza przebaczenie, do Miłości Boga. Jednak najpierw jest przyjmowana Miłość Chrystusa. I dopiero wtedy przyjdzie wiedza, że Oni są Jednym.
Jakże lekki i łatwy jest krok poprzez wąskie granice tego świata strachu, gdy już rozpoznasz czyją dłoń trzymasz! W tej dłoni jest wszystko czego potrzebujesz, aby odejść na zawsze od wszelkiego strachu i podążać prosto, szybko osiągając bramy samego Nieba. Albowiem Ten, Którego dłoń trzymasz, czekał właśnie na ciebie, abyś do Niego dołączył. Czy teraz, kiedy już przybyłeś, mógłby On opóźniać pokazanie tobie drogi, którą musi On z tobą wędrować? Jego błogosławieństwo spoczywa na tobie z taką pewnością, z jaką Miłość Jego Ojca spoczywa na Nim. Jego wdzięczność dla ciebie jest poza twoim rozumieniem, ponieważ umożliwiłeś Mu uwolnienie się z łańcuchów i pójście razem z tobą do domu Jego Ojca.
Pradawna nienawiść odchodzi od tego świata. I wraz z nią odchodzi wszelka nienawiść i wszelki strach. Nie oglądaj się dłużej za siebie. Gdyż to, co znajduje się przed tobą, jest wszystkim czego pragnąłeś w swoim sercu. Porzuć ten świat! Ale nie po to, aby złożyć go w ofierze. Nigdy tego świata nie chciałeś. Jakież to szczęście, którego tu szukałeś, nie przyniosło tobie bólu? Jakaż chwila zadowolenia nie została tu kupiona monetami cierpienia za przerażającą cenę? Przecież radość nic nie kosztuje. Radość jest twoim świętym prawem, a to, za co płacisz, nie jest szczęściem. Niechaj uczciwość przyspieszy wędrówkę po twej drodze i nie daj się więcej zwodzić swym przeszłym doświadczeniom widzianym z perspektywy czasu. One nigdy nie były pozbawione gorzkiej ceny, jaką trzeba było za nie zapłacić i nigdy nie były wolne od nieprzyjemnych konsekwencji.
Spoglądaj wstecz tylko uczciwie. I gdy jakiś bożek cię kusi, pomyśl, że: Nigdy nie było takiej chwili, aby jakiś bożek przyniósł tobie cokolwiek innego niż „dar” poczucia winy. Nie było też nigdy chwili, która nie zostałaby okupiona bólem i za którą sam nie musiałbyś zapłacić.
Bądź zatem miłosierny dla bliźniego i nie wybieraj sobie bezmyślnie bożka, pamiętając, że bliźni zapłaci za to tak samo jak i ty. Albowiem gdy ty oglądasz się za siebie, bliźni będzie wówczas opóźniony, a ty nie dostrzeżesz, czyją kochającą dłoń trzymasz. Spoglądaj zatem naprzód. Mając pewność i zaufanie idź z sercem przepełnionym szczęściem, które bije z nadzieją, a nie wali jak młotem ze strachu.
Wola Boga na zawsze spoczywa w tych, których dłonie są złączone. A dopóki nie zostaną złączone, myślą oni, że Bóg jest ich wrogiem. Ale gdy już się połączą i będą współdzielić cel, będą mogli się dowiedzieć, że ich wola jest jedna. I w ten sposób Wola Boga dotrze do ich świadomości. Nie mogą też dłużej zapominać, że jest to tylko ich własna wola.